Mieszczuchy czy wielbiciele natury?

balysh

U mnie w mieście panuje moda na kinderpunki, pseudo-emo i niby skate'ów. Znajdzie się kilka osób które się fajnie ubierają ale naprawdę jest ich garstka i rzadko przebywają w mieście.W sumie nie dziwie im się..

Dominee

W ZG panuje szał na sklepy cropp town i house ( w których nigdy jeszcze niczego nie kupiłam). Wszyscy chodzą w rurkach (ostatnio pojawiły się kolorowe), butach DC (do jazdy na desce) i bluzie zazwyczaj z croppa i do tego prosta skórzana(tak jakby) torba. No dobra to że ludzie się kopiują to jeszcze nic, gorzej jak uważają się za indywidualistów i osoby mające własny styl a tak naprawde na ulicy nie odróżnię ich od 100innych dziewczynek czy chłopców. Gdzieś nawet napisali że Zielona Góra to miasto białych butów z Daichmanna (czy jak to tam się pisze) bo seryjnie każdy (prawie) ma takie na sobie.

Annia

ja mieszkam raczej za miastem.Do samego miasta mam ok.5-8 min drogi samochodem.I w sumie z jednej str. mam las i z drugiej strony całkiem blisko mnie jest drugi las Very Happy

Sama nie wiem co wolę.Czasem ruch i rozgardiasz, a czasem zupełny spokój.

[link widoczny dla zalogowanych]

Sophia

Ja mieszkam w tzw. "zielonej" dzielnicy Warszawy, niedaleko jest las gdzie sobie jeżdzę rowerem w lato - taka sytuacja mi bardzo odpowiada, bo z jednej strony jestem w dużym mieście, a z drugiej nie mieszkam w samym centrum więc tak źle nie jest. Poza tym dużo u nas naprawdę fajnych parków i czasami to wystarcza. No ale nic nie zastąpi odludnej wsi gdzie jest jeden sklep i święty spokój Very Happy

melissa

jestem całkowitym mieszczuchem - cisza, spokój to nie dla mnie.

mackos

Ja stworzony jestem do życia w wielkim mieście, ale od czasu do czasu nie pogardzę wsią Smile

kamilka

Mieszkam w miejscowości, która liczy do 2000(!) mieszkańców. Wszyscy się tu znają, lubią. Co innego można powiedzieć o sąsiedniej wsi, w której aż huczy od plotek. Koleżanka z klasy tam mieszka i boi się wychodzić do sklepu, bo "znowu coś o mnie powiedzą". Kompletna paranoja! Właśnie to jest najgorsze na wsi, że miejscowi lubią sobie "pogawędzić" na temat innych. Wynika z tego masa nieporozumień. Na szczęście u mnie tego nie ma.
W przyszlości chciałabym zamieszkać w mieście, bo tylko to da mi szansę rozwoju. Jednak moim skromnym marzeniem jest pałacyk w angielskiej wsi Smile

michał;) · Gość

u mnie tak samo jak napisała kamilka małe społeczeństwo i nic nie można robić bp zaraz bedziesz obgadywany. To jest WIELKI minus zycia na wsi.

Dominee

Mi te babcie w oknach nie przeszkadzają można się czasem pośmiać Smile

Zawsze gdy koło nich przechodzę to już wiadomo co sobie myślą "oo ta Wasilewska jak ona wygląda? ciekawe gdzie idzie pewnie już sprowadziła się na złą drogę". Z nimi to jest tak że nawet niewiadomo jakiby aniołek pod jej domem przechodził one już węszą co on tu takiego złego zrobił żeby było co obgadać z sąsiadką. Nigdy nie wysilają się na uśmiech, ciągle obserwują z zawziętą miną. Ja wtedy z uśmiechem kłaniam się do pasam i zaczynam chwalić jej nowy sweterek. Urocze! Taa ale nie dla tej zgryźlwej starszej osóbki. No cóż, takie mamy pokolenie Radia Maryja Smile

michał;) · Gość

dobre, pewnie nie mają co robić i tak gadają albo maja za dużo swoich problemów Wink

Caryca

Ale mimo wszystko to byłabym skłonna zamienić naturę na Paryż Wink

mackos

^Moi aussi Smile